Znaki „Stop” ustawiane są najczęściej przed przejazdami kolejowymi oraz przed wjazdem na główną drogę z miejsca z ograniczoną widocznością lub z drogi o znacząco niższym natężeniu ruchu, co sprawia, że montaż tam sygnalizacji świetlnej jest bezcelowy, bo mógłby znacząco zwiększyć korki.
Już sam wstęp powinien przekonać do tego, że warto się w takich sytuacjach zatrzymać – przede wszystkim dla swojego bezpieczeństwa. Wciąż jednak dochodzi do wielu groźnych wypadków ze względu na to, że kierowcy nie przestrzegają tego nakazu.
W przypadku, gdy kierowca nie zatrzyma się, mimo znaku „stop”, zawsze będzie sprawcą spowodowanego następstwem tego zachowania wypadku. W takim przypadku odpowie dodatkowo za dwa wykroczenia – brak zatrzymania się „na stopie” oraz spowodowanie kolizji drogowej. Jeśli jednak w wyniku zderzenia będą poszkodowane osoby, a nie tylko mienie, kierowca będzie sprawcą wypadku i odpowie za to w sądzie. Warto zastanowić się czy sekunda skracająca podróż jest tego warta.
Niezatrzymanie pojazdu w związku ze znakiem B-20 „stop” – 100 zł mandatu i 2 punkty karne.
Inna sprawa, że często znak stop jest postawiony zupełnie bez sensu, w miejscach, w których by wystarczyło zwykłe ustąp pierwszeństwa przejazdu. Oczywiście, jak już jest to staję, ale czemu nie wezmą się za to i nie zrobią przeglądu oznakowania i nie zlikwidują znaków stop tam, gdzie są one zupełnie bez sensu.
Jasne, zawsze słyszę takie teksty, że ograniczenie prędkości bez sensu, bo teren przecież nie jest zabudowany, a znak stop nie powinien tu stać, bo tylko się policja czai na wyłudzanie kasy i tak dalej. A potem się okazuje, że właśnie w takich miejscach najczęściej są wypadki i ofiary śmiertelne. A tymczasem co, jaka kara w Polsce? Nie staniesz na stopie i masz AŻ 100 zł mandatu, śmiech na sali.